1 lipca 2011 roku Polska obejmuje Przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej
ROK ENERGII
– Rok 2011, jeśli tylko Europa wyjdzie choć trochę z kryzysu euro, będzie rokiem energii - podkreślał w jednej ze swoich wypowiedzi polski sekretarz stanu ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz. Dlatego też naszym priorytetem na ten okres jest solidaryzm wewnątrz Unii - rozumiany miedzy innymi jako wspólna polityka energetyczna.
Co sześć miesięcy kolejne państwo członkowskie Unii Europejskiej sprawuje prezydencję, czyli przewodniczy pracom Rady Unii Europejskiej. W tym czasie państwo to staje się gospodarzem większości unijnych wydarzeń i gra kluczową rolę na wszystkich polach aktywności Unijnej.
Polska jest jednym z krajów, które posiadają największy potencjał oszczędności energii w całej Unii – nasza gospodarka jest 2,67 razy bardziej energochłonna niż gospodarki krajów EU-15. Stąd w obliczu międzynarodowych dyskusji nad bezpieczną i efektywną energetyką warto podczas polskiej prezydencji w Radzie UE skoncentrować się na nowoczesnych technologiach, które przyczyniają się do podniesienia efektywności energetycznej oraz redukcji emisji gazów cieplarnianych a także bezpieczeństwa energetycznego. Ważnym elementem w grze o wspólnotę energetycznych interesów będzie sprecyzowanie zasad dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych dla tej części Europy. Polska chce zmian bilateralnej współpracy w ramach polityki energetycznej między państwami członkowskimi na rzecz tworzenia regionalnej strategii rozwoju na przykład w ramach Grupy Wyszehradzkiej czy współpracy w basenie Morza Bałtyckiego.
Ucieczka przemysłu
Polski rząd nie powinien też bać się poruszać trudnych kwestii. W szczególności w sprawie pakietu energetyczno-klimatycznego i konsekwencji dla naszej gospodarki zaostrzających się regulacji ograniczających emisje gazów cieplarnianych. Polska energetyka pomimo tego, że oparta jest na węglu cieszy się w Polsce pozycją monopolistyczną i nie wyemigruje z Polski z powodu wysokich kosztów CO2, ale zostanie z powodu wysokich cen energii. Problem z tzw. carbon leakage co języku polskim najczęściej tłumaczone jest jako „ucieczka emisji” będzie miał szczególnie energochłonny przemysł. Tłumaczenie tego pojęcia wydaje się nie najszczęśliwsze, ponieważ gdyby to tylko emisje „uciekały” z danego państwa, zapewne nikt by nie robił z tego problemu. Chodzi oczywiście o ryzyko relokacji energochłonnych sektorów przemysłu – relokacji do krajów, gdzie ograniczenia związane z ograniczaniem emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych nie są tak surowe, jak w Unii Europejskiej.
- Społeczna Rada Narodowego Programu Redukcji Emisji zaproponowała władzom Parlamentu RP zorganizowanie debaty z udziałem polityków i ekspertów na temat skutków pakietu energetyczno-klimatycznego dla polskiej gospodarki. Wiadomo już, że skutki będą poważne i obciążą finansowo wiele branż przemysłowych. Doskonałym przykładem jest branża cementowa, która, chociaż należy do najnowocześniejszych w Europie, może nie sprostać wymaganiom pakietu. Oznacza to w praktyce przeniesienie branży za granicę i jej zanik w naszym kraju – mówi prof. Krzysztof Żmijewski, Sekretarz Generalny Społecznej rady Narodowego Programu Redukcji Emisji .
Podobna sytuacja może wystąpić w wielu innych sektorach przemysłu, na przykład w produkcji szkła, w przemyśle chemicznym czy stalowym. Debata z udziałem parlamentarzystów planowana jest jeszcze przed objęciem polskiego przewodnictwa w Radzie UE.